Tym razem mam wam do zaproponowania zupełnie coś innego. Przeczytałam o tym jako o dobrym pomyśle na Prima Aprilis, ale jak ci co mnie znają to wiedzą, że jestem w gorącej wodzie kąpana i oczywiście nawet przez myśl mi nie przeszło aby z tym tyle czekać ! Tak więc upatrzyłam sobie niewinną ofiarę mojego okropnego żartu i przy najbliższej sposobności, zrobiłam to...
Lato, upały, słoneczko, spotkania ze znajomymi - to wszystko sprzyja chęci spożycia zimnego piwka. A teraz pomyśl. Wracasz do domu po pracy, zmęczony, wykończony, zmarnowany, wchodzisz do pokoju/kuchni/salonu a na stole stoi... zimne piwo... sięgasz po nie , chcesz je całe wypić, najlepiej jednym łykiem... przechylasz szklankę z piwem a z niej nic, a nic... nie leci ani kropelka. Jakbyś się czuł? Właśnie. Mniej więcej na takim scenariuszu opiera się owy żarcik. :)
A dokładniej to wygląda tak :
Przepis jest po prostu banalny, z resztą jak całe wykonanie. Najwięcej się napracujecie przy wymyślaniu dobrego scenariusza, aby wasza "ofiara" niczego nie podejrzewała. :)
Przepis :
-1 opakowanie galaretki pomarańczowej, może też być cytrynowa, ewentualnie jeżeli osoba, którą chcecie wrobić nie pija piwa bez soku, to możecie skorzystać z galaretki malinowej lub wiśniowej.
-400 ml wody
Należy zagotować wodę, wlać do jakiegoś naczynia, w nim rozpuścić galaretkę, rozmieszać i poczekać aż troszkę ostygnie. Kiedy galaretka będzie troszkę gęściejsza, ale nadal płynna przelej ją do szklanek/ kufli, nalej tyle aby zostawić jeszcze miejsce na piankę oraz zostawiając w tym naczyniu trochę galaretki z której później zrobi się piankę. Odstawić szklanki/ kufle i poczekać aż galaretka w nich całkowicie stężeje. Jeżeli galaretka już stężała, zaczynamy robić piankę. Bierzemy to trochę galaretki, które odłożyliśmy na bok ( nie należy tego wcześniej wkładać do lodówki ), trzepaczkę i trzepiemy. :) Aż zrobi nam się biała piana. Przelewamy ją do szklanek wkładamy wszystko do lodówki. Po stężeniu piany, piwo jest gotowe. :)
Takie proste i szybkie, a ile przy tym radości - oczywiście najszczęśliwsza w całej tej sytuacji jest osoba wykonująca żart. :) Przynajmniej tak było w moim przypadku :)
Jeżeli ktoś już to robił, z chęcią się dowiem jaka była reakcja waszych ofiar. :) Moja nie była z początku zbyt zadowolona, ale pod koniec wysnuła jakże to trafny wniosek, że zaczynam eksperymentować w kuchni... No tak, dla niektórych zrobienie galaretki to już eksperyment. :)
Pozdrawiam wszystkich. Miłego i ciepłego wieczoru. :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz